Czy jednak kara dla jednych i drugich w postaci powtórnych wyborów jest współmierna do winy? Tym razem bowiem koszty poniesiemy wszyscy. O Polsce zacznie się mówić jako o kraju, w którym główną atrakcją jest kampania wyborcza. Oszukani poczują się sami wyborcy, których raz podjętą decyzję zakwestionowano.
Wakaty na stanowiskach decyzyjnych mogą spowodować paraliż w korzystaniu przez samorządy z unijnej pomocy. Do dyspozycji są wyjątkowo duże pieniądze. Na ich wydanie i tak mamy bardzo mało czasu.
Nie bez znaczenia są też koszty. Państwowa Komisja Wyborcza (PKW) tylko dla samej stolicy szacuje je na 1,5-2 mln zł i od 1,5 do 3 mln w przypadku powtórnych wyborów.
Może jednak zamiast karać wszystkich, należałoby po prostu ukarać winnych. Są przecież kary finansowe, takie jakie nakładają urzędy skarbowe na opieszałych podatników.
Tymczasem Ludwik Dorn, minister spraw wewnętrznych i administracji, stawia sprawę jasno. Mandaty samorządowców, którzy nie złożyli na czas oświadczeń majątkowych, wygasają. Jego zdaniem, taką sankcję wprowadziła ustawa z lipca 2005 r. z inicjatywy klubu PO, zaś stosowną poprawkę zgłosił poseł SLD.