Kwoty, jakie przyjdzie państwu wypłacić, wynoszą według różnych szacunków od 200 mln zł do nawet 2,5 mld zł. Wszystko zależy od tego, ilu importerów zdecyduje się wystąpić o zwrot. Każdy bowiem, kto zechce odzyskać z budżetu należne mu pieniądze, musi złożyć w tej sprawie wniosek. Podstawą żądania zwrotu akcyzy jest wyrok ETS z 18 stycznia 2007 r. w sprawie C-313/05 Maciej Brzeziński przeciwko dyrektorowi Izby Celnej w Warszawie.

„Prawo wspólnotowe sprzeciwia się podatkowi akcyzowemu w zakresie, w jakim kwota podatku nakładana na pojazdy używane starsze niż dwa lata, nabyte w państwie członkowskim innym niż Polska, przewyższa rezydualną kwotę tego podatku zawartą w wartości rynkowej podobnych pojazdów, które zostały zarejestrowane wcześniej w Polsce”.

Sentencja wyroku ETS wytyka polskiemu ustawodawcy, że art. 80 naszej ustawy o podatku akcyzowym, który nakazuje pobierać go od nabycia każdego samochodu (niezależnie od miejsca pochodzenia) przed pierwszą rejestracją na terenie kraju, jest niezgodny z art. 90 traktatu Wspólnot Europejskich. Dotyczy to jednak tylko różnicowania nabywców aut krajowych i unijnych.

Gdyby akcyza na auto kupione w Polsce i sprowadzone z UE była taka sama, niczego nie można by polskim przepisom zarzucić. Mogłaby wówczas wynosić równie dobrze 3,10 czy 20 proc. Ponieważ jednak nasz podatek był różny dla aut krajowych i unijnych, a dla tych drugich rósł przy tym z ich wiekiem, ETS orzekł niezgodność polskiej ustawy z regulacjami unijnymi. Zaznaczył jednak, że w konkretnych sporach podatników z organami celnymi do sądu krajowego będzie należało zbadanie, czy §7 rozporządzenia ministra finansów z 22 kwietnia 2004 r. w sprawie obniżenia stawek akcyzy, wprowadzający zróżnicowanie stawek podatkowych, ma takie właśnie skutki.

Dla importerów ważne jest też, że prawo do zwrotu mają wszyscy, którzy przywieźli auto po 1 maja 2004 r., czyli od momentu, w którym Polskę zaczęły obowiązywać regulacje wspólnotowe, aż do 1 grudnia 2006 r., kiedy to weszły wżycie przepisy znoszące dyskryminację aut z UE.

Wyrok nie zaskoczył rządu. Najważniejsze jest dla nas, że ETS nie zakwestionował akcyzy jako takiej. Zwroty będą więc tylko częściowe, a organy celne najpierw będą weryfikowały wartość pojazdu, od której naliczali akcyzę. Na pewno podstawą nie będą automatycznie faktury. Przecież sam ETS wskazał nam, że powinniśmy badać zasadność poszczególnych zwrotów -podkreślał na wczorajszej konferencji prasowej wiceminister finansów Jacek Dominik.

Zdaniem wiceministra najważniejsze w wyroku jest to, że porządkuje nasz system podatku akcyzowego i kończy dyskusję o zasadności płacenia go przed pierwszą rejestracją samochodów sprowadzonych z UE.