Szybki wzrost gospodarczy sprzyja kondycji samorządów. Z danych zebranych przez „Rz” z 23 dużych miast (w tym wszystkich stolic województw) wynika, że ich dochody mają być w tym roku o 10 proc. wyższe, niż zakładały plany na ubiegły rok. W sumie mają przekroczyć 30 mld zł.

Pęczniejące kasy miast to m.in. skutek rosnących wpływów z podatków i opłat lokalnych. Według skarbnika Krakowa największe sumy będą pochodzić z podatku od nieruchomości, czynności cywilnoprawnych oraz od środków transportu.

W sumie nakłady inwestycyjne 23 dużych miast mają być o ponad 29 proc. wyższe, niż planowane na ubiegły rok. Sięgną więc 8,4 mld zł, podczas gdy w 2006 r. miało to być 6,5 mld zł (wykonanie może być jednak niższe). Większość pieniędzy pójdzie na inwestycje rozpoczęte jeszcze w poprzednich latach, najwięcej na drogi i kanalizacje. – Kontynuujemy rozpoczęte w ubiegłym roku prace związane z infrastrukturą drogową, jak choćby budowa Trasy Kwiatkowskiego – mówi skarbnik Gdyni.

Większość miast nie zamierza rozpoczynać inwestycji współfinansowanych z unijnych programów na lata 2007 – 2013.

– Ich kontraktowanie rozpocznie się najwcześniej w drugiej połowie tego roku. Na razie złożyliśmy wnioski – mówi Stanisława Kozłowska, skarbnik Białegostoku. I dodaje, że miasto planuje ponaddwukrotnie zwiększyć wydatki na drogi oraz ocieplanie szkół i budowę sal gimnastycznych.

Metropolie szacują, że ich deficyt na koniec tego roku sięgnie 2,5 mld zł, czyli będzie tylko nieznacznie wyższy, niż zaplanowany na ubiegły rok. Można jednak podejrzewać, że ostatecznie samorządy zamkną miniony rok z dużo mniejszą stratą. Podobnie było w 2005 r.