Rewolucyjnych zmian jednak nie będzie, bowiem rząd nie zamierza powrócić do ustawy sprzed 2006 roku. Profesor Mirosław Stec z Uniwersytetu Jagiellońskiego uważa za duży błąd wyeliminowanie ze Służby Cywilnej stanowisk: dyrektora generalnego, dyrektorów departamentów i ich zastępców. Są oni kluczowymi wykonawcami zamierzeń rządu i od nich w dużej mierze zależy jakość pracy administracji rządowej.
Od 2006 roku byli oni powoływani spośród członków Państwowego Zasobu Kadrowego. Jego szeregi zasilili z mocy prawa m.in. ci, którzy w dniu wejścia w życie ustawy o pzk zajmowali wysokie stanowiska, oraz 120 tys. osób posiadających stopień naukowy doktora. Ponadto do PZK należy 7 tys. urzędników Służby Cywilnej i około 200 osób, które zdały egzamin do pzk. Grzegorz Rydlewski z Uniwersytetu Warszawskiego przypomina, że znaczna ich część zamiast przygotowania merytorycznego miała poparcie polityczne.

Dlatego też prawie 1,7 tys. wyższych stanowisk powróci do Służby Cywilnej.

Nowelizacja nie przywraca jednak konkursów na wyższe stanowiska w Służbie Cywilnej sprzed 2006 roku. Będą one obsadzane w drodze otwartego i konkurencyjnego naboru. Informacja o naborze będzie musiała się pojawić w Biuletynie Informacji Publicznej Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Nabór będą przeprowadzać pięcioosobowe zespoły. W przypadku rekrutacji na stanowisko dyrektora generalnego zespół będzie powoływał szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Spośród osób spełniających wymagania określone w ustawie i w ogłoszeniu o naborze zespół wyłoni trzech najlepszych kandydatów. Premier, minister czy dyrektor generalny jednemu z nich będzie mógł powierzyć stanowisko.

Zniesienie ustawy z 24 sierpnia 2006 r. o Państwowym Zasobie Kadrowym (Dz.U. nr 170, poz. 1217 z późn. zm.) oznacza, że prawie 40 prezesów agencji funduszy i szefów urzędów centralnych nie będzie już powoływanych spośród członków pzk., ponieważ również i te stanowiska mają być obsadzane poprzez nabór.

W ustawach regulujących zasady funkcjonowania poszczególnych instytucji wprowadzono minimalne wymagania stawiane kandydatom na ich szefów. Na przykład prezesi ZUS czy KRUS muszą mieć sześcioletni staż pracy, w tym trzyletni na stanowisku kierowniczym. Zespół przeprowadzający nabór będzie musiał wyłonić trzech najlepszych kandydatów, spośród których premier czy właściwy minister powoła szefa danego urzędu.

W opinii Grzegorza Rydlewskiego takie rozwiązania przybliżają nasz kraj do standardów zatrudniania w administracji stosowanych w krajach europejskich.
Rząd planuje też ponowne ustanowienie szefa Służby Cywilnej odpowiedzialnego za sprawne funkcjonowanie administracji. Będzie on wybierany spośród osób, które mają m.in. wyższe wykształcenie, cieszą się nieposzlakowaną opinią, nie były karane, mają co najmniej dziesięcioletni staż pracy w jednostkach sektora finansów publicznych, pięcioletnie doświadczenie na stanowisku kierowniczym oraz przez ostatnie pięć lat nie były członkiem partii politycznej.

Nowy szef na pewno nie będzie miał zaplecza organizacyjnego w postaci urzędu. Obsługiwać będzie go Kancelaria Premiera.

Według Jakuba Skiby, byłego dyrektora generalnego Kancelarii Prezesa Rady Ministrów zaproponowana procedura naboru powinna się sprawdzić, jeśli faktycznie będzie polegała na wyłanianiu najlepszych kandydatów. Dzięki temu wysokie stanowiska będą obejmować osoby kompetentne, do których ich polityczni zwierzchnicy będą mieć zaufanie. Taka zasada powinna też sprawdzić się w stosunku do stanowisk dyrektorów generalnych i departamentów. Przypominam, że konkursy na wysokie stanowiska państwowe w polskich warunkach nie sprawdziły się. Nie można bowiem zmuszać ministra czy premiera do powierzenia funkcji, np. prezesa ZUS, osobie wskazanej przez komisję konkursową. Dlatego pojawił się pomysł utworzenia Państwowego Zasobu Kadrowego skupiającego fachowców.