Zdaniem ekonomistów zarówno sytuacja w strefie euro jak i słabszy eksport spowodowany zmniejszającą się liczbą zamówień i utrzymujący się mocny złoty skłaniają do obniżenia prognozy wzrostu. Ponadto twierdzą oni, że powinno się podnieść prognozę inflacji średniorocznej co najmniej do 3,3 – 3,4%, choć wszystko wskazuje na to, że pozostanie ona na poziomie 2,9%.
Wzrost szacunków inflacyjnych może nie być na rękę ministrowi finansów. Będzie on musiał w związku z tym podnieść dodatkowo oczekiwane wpływy podatkowe.
Jednak nikt nie liczy na to, że spowolnienie w Polsce nabierze takiego tempa jak na Zachodzie. Na dziś GUS planuje podanie wyniku wzrostu polskiego PKB w drugim kwartale. Jeżeli dynamika wyniosła 5,7%, jak planowało to Ministerstwo Finansów, to powyższa informacja może okazać się pozytywnym zaskoczeniem zachodnich inwestorów. Najprawdopodobniej, dobry wynik zawdzięcza się pozytywnej sytuacji w budownictwie mieszkaniowym i infrastrukturalnym. Poza tym, wzrost płac i dobra sytuacja na rynku pracy podtrzymują cały czas popyt wewnętrzny na wysokim poziomie ok. 6 proc., co ciągnie wzrost gospodarczy w górę.
Można się spodziewać, że wzrost gospodarczy w roku 2009 osiągnie 4,5 – 5,0 proc. W stosunku do lat ubiegłych będzie to gorszy wynik, ale nie należy mówić w tym przypadku o recesji. Nie będzie też dziwne, jeśli Ministerstwo Finansów przedstawi nieco bardziej konserwatywną prognozę, ponieważ ryzyko dla światowego wzrostu leży po niższej stronie.