Władza wykonawcza w osobie ministra sprawiedliwości oceniła protest jako polityczny. Protest sędziów powinien skłaniać rząd i parlament do refleksji, czy wynagrodzenia sędziów są rzeczywiście adekwatne do godności ich urzędu – jak stanowi konstytucja – i czy są proporcjonalne do wykształcenia, doświadczenia oraz ciężaru odpowiedzialności, jakie sędziowie codziennie angażują w rozstrzyganie spraw.
System wynagradzania i, szerzej, pozycja zawodowa sędziów powinny być zatem kształtowane przez odniesienie do sytuacji zawodowej innych samodzielnych i wysoko kwalifikowanych profesjonalistów. Dążenie do tworzenia ze stanu sędziowskiego korony prawniczych zawodów będzie zrealizowane, gdy o stan sędziowski ubiegać się będzie więcej przedstawicieli innych korporacji prawniczych, niż jest sędziów zmieniających swe fioletowe aplikacje na te w kolorach zielonym i niebieskim lub wybierających zawód notariusza.
Jeśli jednak władza wykonawcza, przypisując sędziom polityczne motywy protestu, rozumie politykę opacznie, tj. jako ciągłe ścieranie się wrogich sobie obozów w walce o władzę, to protest sędziów bez wątpienia polityczny nie jest – podaje „Gazeta Prawna”.