Wojtasik został prezesem Agencji w styczniu. Miał za zadanie w szybkim tempie nadrobić zaległości pozostawione po rządach PiS z koalicjantami.
Przez dwa lata bowiem kolejni szefowie ARiMR zajmowali się niemal wyłącznie sprawami personalnymi, zaniedbując konieczną rozbudowę systemu informatycznego do wypłacania rolnikom unijnych funduszy. Doprowadzili do tego, że kiedy w 2007 r. wszedł w życie nowy unijny program wspierania rolnictwa (PROW), który miał dostarczać na wieś unijne fundusze na lata 2007-13, Agencja nie była do tego przygotowana. Nie jest do dziś.
Praca w ARiMR przypomina łatanie dziury na dziurze. Nie ogarniamy całości zadań, tylko co jakiś czas uruchamiamy pojedyncze programy dla rolników. Tak długo nie da się funkcjonować, ktoś w końcu musi za ten bałagan zapłacić głową – mówi jeden z pracowników.
Za dwa tygodnie wchodzi w życie nowa ustawa o Agencji, która umożliwi ministrowi wymianę Wojtasika na Litwiniuka. Do tej pory prezesem ARiMR mogła być tylko osoba, której nazwisko znajduje się w zasobie kadrowym państwa, a Litwiniuk nie spełnia tego warunku. Nowa ustawa znosi ten obowiązek.