Jak czytamy w dzienniku w ślad za uszczupleniem uprawnień wojewodów ma pójść likwidacja związanych z nimi struktur. Z urzędów wojewódzkich znikną najprawdopodobniej niektóre jednostki związane z rozwojem regionu, sprawami gospodarczymi, funduszami regionalnymi, infrastrukturą, zagospodarowaniem przestrzennym, polityką społeczną czy służbą zdrowia. Odebrane wojewodom kompetencje mają otrzymać marszałkowie województw.

Reforma ma wpłynąć na radykalne zmniejszenie wydatków na urzędy wojewódzkie i redukcję liczby zatrudnionych w nich urzędników. Jak podkreślają niektórzy przedstawiciele PO, może tutaj chodzić nawet o połowę kadry – podaje „GP”.

Według prof. Michała Kuleszy z Uniwersytetu Warszawskiego nie ma wątpliwości co do tego, że urząd wojewody i marszałka konkurują między sobą. – Prześcigają się w tym, kto jest ważniejszy, a nadzór wojewody staje się instrumentem służącym utrudnianiu pracy przeciwnikom politycznym. Jest to sytuacja niedopuszczalna. Gminy, ubiegając się o dotacje, przymilają się to do wojewody, to do marszałka – tłumaczy profesor.

Zdaniem prof. Józefy Hrynkiewicz, dyrektora Krajowej Szkoły Administracji Publicznej, zbytnie ograniczenie kompetencji wojewodów może okazać się jednak ryzykownym eksperymentem. – Uprawnienia wojewodów sprowadzają się już teraz praktycznie wyłącznie do nadzoru. Jestem za decentralizacją państwa i przekazywaniem uprawnień samorządom, ale z drugiej strony państwo musi sprawować pieczę nad działalnością o charakterze strategicznym, taką jak ochrona pracy oraz środowiska, gospodarowanie ziemią i zasobami naturalnymi czy planowanie przestrzenne. W Polsce istnieje jeszcze zbyt dużo słabych samorządów, które nie poradzą sobie z zadaniami o charakterze strategicznym. Myślę, że gdy przedstawiciele rządu i eksperci zasiądą do przygotowywania projektu, to okaże się, że naprawdę nie da się odebrać wojewodom więcej kompetencji niż do tej pory – podkreśla prof. Józefa Hrynkiewicz.