Nowe przepisy nie oznaczają, że przestanie obowiązywać ustawa o partnerstwie publiczno-prywatnym. Administracja centralna i samorządowa będą decydowały, z których rozwiązań wolą skorzystać. W rzeczywistości jednak jest mało prawdopodobne, aby ktoś sięgał jeszcze do ustawy o PPP, która od lat jest krytykowana za zbytni rygoryzm. Na jej podstawie nie została zawarta w Polsce jeszcze żadna umowa.

Ustawa o koncesjach ma być dużo prostsza w stosowaniu. – Staraliśmy się, aby jej przepisy dotyczyły tylko tych kwestii, które rzeczywiście muszą być uregulowane. Dlatego przepisy pozwalają na pewną swobodę chociażby w ostatecznym kształtowaniu treści umowy. Mamy nadzieję, że dzięki temu ustawa zachęci zarówno stronę publiczną, jak i partnerów prywatnych do nawiązywania współpracy – mówi Andrzej Panasiuk, wiceminister infrastruktury.

Przede wszystkim projekt ustawy nie przewiduje czasochłonnych i kosztownych analiz, które w wypadku PPP musiały poprzedzać przygotowanie inwestycji. Gmina sama będzie decydowała, czy chce poszukać inwestora prywatnego. Jeśli uzna, że tak, to po prostu ogłosi postępowanie o udzielenie koncesji. Koncesje na usługi będą publikowane w polskim Biuletynie Zamówień Publicznych, natomiast ogłoszenia o koncesjach na roboty budowlane mają być publikowane w Dzienniku Urzędowym UE.
Zmieni się również procedura wyboru najkorzystniejszej oferty. Urzędnicy będą najpierw prowadzili negocjacje z zainteresowanymi firmami. To istotne, gdyż prywatni przedsiębiorcy mogą w ich trakcie zasugerować nowe rozwiązania, których urzędnicy nie brali pod uwagę. Dopiero na kolejnym etapie będą składane konkretne oferty.

Włodzimierz Dzierżanowski, prezes Grupy Doradczej Sienna, uważa, że projekt daje szanse na to, aby współpraca sektora publicznego z prywatnym wreszcie ruszyła z miejsca. Sądzi jednak, że w niektórych kwestiach ustawa powinna być bardziej precyzyjna. – Projekt nie mówi, jaki jest dopuszczalny udział współfinansowania inwestycji ze środków publicznych. Można więc sobie wyobrazić, że administracja publiczna pokryje 95 proc. kosztów gotówką. W tej sytuacji mielibyśmy do czynienia z wykorzystaniem ustawy do obejścia prawa zamówień publicznych. Skoro bowiem zdecydowana większość zapłaty i tak pochodzi z publicznych środków, to inwestycja powinna być przeprowadzona w tradycyjny sposób – ostrzega.