Najpewniej każdy, kto buduje dom, potwierdzi, że najwięcej mitręgi wymaga uzyskanie decyzji o warunkach zabudowy. Trwa to często ponad pół roku! Dzieje się tak dlatego, że w mało której gminie są uchwalone plany zagospodarowania przestrzennego, które mówią, co i gdzie można zbudować. Ale nawet jeśli taki plan jest, to i tak trzeba uzyskać pozwolenie na budowę. Czeka się na nie zwykle miesiąc.
Jest jednak szansa, że na decyzję o warunkach zabudowy inwestorzy (także m.in. deweloperzy) będą czekali góra 65 dni, bo za każdy dzień zwłoki gminy będą musiały zapłacić 500 zł kary na rzecz budżetu państwa. Takie rozwiązanie zakłada przyjęty we wtorek przez rząd projekt nowelizacji ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym.
Zgodnie z projektem ten, kto uzyska decyzję o warunkach zabudowy, będzie miał dwa lata na wystąpienie o pozwolenie na budowę. Potem decyzja utraci ważność.