Plan PiS zakłada, że każdy urząd i ministerstwo dostanie w 2008 r. budżet zwiększony o wskaźnik inflacji oraz dodatkowo o kolejne 6 proc. To nie koniec. Kolejne pieniądze to tzw. dodatek specjalny, który urzędnicy mają dostawać od 1 stycznia. Na każdego z nich ma przypadać 2 tys. zł rocznie. W sumie na całą reformę administracji w projekcie ustawy budżetowej zapisano ponad 528 mln zł z rezerwy celowej – informuje dziennik.
– Najpierw trzeba jednak zrobić przegląd kadr – mówi Zbigniew Chlebowski. Podobnego zdania jest Adam Szejnfeld, typowany w PO na wiceministra finansów. Przegląd już trwa.
Jeśli nie zatrzymamy uciekających do biznesu urzędników, to możemy zapomnieć o budowie dróg i mostów, o racjonalnym wydawaniu pieniędzy z Unii. Już dziś brakuje wykwalifikowanych pracowników – mówi były dyrektor generalny Kancelarii Premiera, współtwórca reformy, Jakub Skiba. Według raportu kancelarii w niektórych ministerstwach rotacja pracowników sięgała w 2006 r. ponad jednej trzeciej.
Podwyżki to część reformy. Będzie też nowa, bardziej szczegółowa siatka płac. Opracują ją dyrektorzy w urzędach na podstawie m.in. tabeli przeprowadzonego opisu stanowisk – pisze „Rzeczpospolita”.