Rzeczpospolita ustaliła, że resort finansów i Kancelaria Premiera pracują nad kolejnym sposobem ograniczenia długu publicznego. Chcą, by pod koniec dnia wszystkie wolne środki, których ministerstwa, fundusze i rządowe agencje nie zdołają wydać, wracały na konto ministra finansów. Mógłby on wówczas swobodniej dysponować publicznymi pieniędzmi i na bieżąco zasypywać dziury tam, gdzie środków brakuje.
Michał Boni, doradca ekonomiczny premiera, wyliczył, że dzięki konsolidacji finansów publicznych dług spadnie o 10 mld zł. Ekonomiści wątpią w powodzenie tego planu, ale wskazują, że na lokatach bankowych publicznych instytucji w ciągu ostatnich 12 miesięcy leżało średnio prawie 20 mld zł.