Współczesne miasta otacza gęstniejąca sieć sensorów: kamery monitorujące bezpieczeństwo, ruch uliczny, sygnalizacja świetlna, czujniki ruchu pojazdów zamontowane w jezdniach, systemy GPS w publicznych środkach transportu, mierniki hałasu, zanieczyszczenia powietrza, tablice informacyjne, czujki alarmowe oraz dziesiątki stacjonarnych i ruchomych systemów łączności wykorzystywanych przez różne służby miejskie, urzędników i mieszkańców. Jednak systemy informacyjne powstawały w miastach z reguły w sposób nieskoordynowany, a ich wykorzystywanie dla dodatkowych nowych celów jest skutecznie powstrzymywane przez bariery organizacyjne, mentalnościowe, czasem prawne.
Polska silosowa
Andrzej Bojanowski, zastępca prezydenta Miasta Gdańska mówił o tym, jak trudno mu było przyjąć do wiadomości, że – inaczej niż w banku, gdzie przedtem pracował – zebranie informacji o relacjach finansowych obywatela-klienta z urzędem zajmuje w najlepszym razie ok. 10 dni i wymaga 18 pieczątek i podpisów. Polską administrację krępuje resortowość. Informacje gromadzi się w szczelnych silosach, z których można je wydobyć tylko w ramach pionowych relacji hierarchii zarządczych. Piotr Malcharek, dyrektor Wydziału Informatyki Urzędu Miasta Krakowa, mającego bodajże najdłuższe w Polsce doświadczenia z wdrażaniem budżetu zadaniowego, zauważa że w praktyce nadal utrzymuje się tendencja do definiowania zadań przypisanych hierarchicznie do jednego decydenta. Nie rozwiązuje to problemu udostępniania informacji dla innych celów.
Informacje w urzędzie są rozproszone i nie ma mechanizmu prowadzącego do ich integracji. Dysponenci informacji rzadko mogą przewidzieć, do czego mogą być dodatkowo przydatne dane, które gromadzą. Hamuje ich głęboko zakorzenione przekonanie, że trud i koszt zorganizowania zasobu informacyjnego jest czymś w rodzaju prawa posiadania, którego nie powinno się zbyt łatwo dzielić z innymi. Trzeba ewolucyjnie zmienić ten sposób myślenia. Jak zauważył Dominik Batorski z ICM Uniwersytetu Warszawskiego, doskonałym źródłem informacji, czego potrzebują obywatele, mogą być odpowiednio zorganizowane serwisy internetowe urzędu. Można w ten sposób również pozyskiwać informacje, czego oczekują od urzędu mieszkańcy, co jest dla nich ważniejsze. Nawet nietypowe projekty, jak np. udostępniona w Gdańsku publicznie mapa hałasu inspiruje nowe, kreatywne zastosowania, których pierwotnie nie zakładano.
Piotr Kołodziejczyk sekretarz Miasta Poznania, gdzie radni nie dostają już w ogóle dokumentów papierowych dowodzi, że koszt przetworzenia informacji w czynnym całą dobę samoobsługowym portalu urzędu pozwala istotnie zaoszczędzić na obsłudze mieszkańców, którzy nie muszą już z każdym drobiazgiem przychodzić do urzędu. Wychodząc z założenia, że procedury administracyjne należy interpretować na korzyść mieszkańców, w Poznaniu krok po kroku wyłuskuje się przypadki, kiedy to mieszkaniec bywa niepotrzebnie posłańcem dokumentów pomiędzy różnymi jednostkami organizacyjnymi urzędu.
Współpraca
Biznes może urzędom dać więcej niż doświadczenie nowoczesnej organizacji. Przydatne mogą być niektóre informacje gromadzone przez przedsiębiorców dla własnych celów. Operatorzy monitorują np. ruch w sieciach telekomunikacyjnych, sposób wykorzystania usług, lokalizację abonentów komórkowych, obecność zagranicznych użytkowników, korzystających z roamingu. Jest to im niezbędne dla optymalizacji zasobów sieciowych, zachowania ciągłości świadczenia usług. Tego rodzaju zagregowane informacje mogłyby być przydatne miastom dla planowania inwestycji, obiektów użyteczności publicznej, działania służb komunalnych, systemów transportu. Ewentualna współpraca mogłaby być obopólnie korzystna, zbliżając strony do rozwiązywania problemów, jakie mają operatorzy realizując inwestycje w miastach, o czym mówił Wojciech Apel ze Śląskich Sieci Światłowodowych.
Barterowa wymiana informacji jest również drogą do przełamywania barier we współpracy pomiędzy urzędami, których nie wiąże relacja podległości. Poznań udostępnił np. innym gminom województwa możliwość korzystania narzędzi edukacyjnych przygotowanych w sieci wewnętrznej. Piotr Kołodziejczyk uważa, że może częściowo dzięki temu udało się sporządzić cyfrowy system GIS, który zawiera mapy gmin graniczących z miastem, czego brak jest bolączką wielu innych miast. Z kolei w Trójmieście udało się uzgodnić zasady realizacji systemu zielonej fali sygnalizacji świetlnej. Obiecująca dla miast jest też współpraca z lokalnymi uczelniami, które prowadzą projekty badawcze na temat wykorzystania i optymalizacji miejskich systemów informacyjnych.
Fragment tekstu pochodzi z 11 numeru tygodnika Computerworld>>>
Serwis publiczni.pl był patronem medialnym niniejszego wydarzenia.