Minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska i jej zastępca Krzysztof Hetman nie ukrywają irytacji. Do ich resortu zaczynają napływać błagalne listy od samorządów i innych instytucji. Nagle odkrywają, że nie są przygotowane do rozpoczęcia planowanej inwestycji, np. budowy parku technologicznego.
Jak ocenia wiceminister Hetman, zagrożone są projekty o łącznej wartości ok. 800 mln zł. Skandal jest tym większy, że chodzi o te inwestycje planowane przez samorządy i inne instytucje (np. uczelnie), które już dwa i pół roku temu – czyli za rządów PiS – zostały z fanfarami wpisane na tzw. listę projektów kluczowych w Programie Operacyjnym „Rozwój Polski Wschodniej”.
I ostrzega: – Taryfy ulgowej nie będzie. Prócz naprawdę wyjątkowych sytuacji, gdy opóźnienie wyniknęło nie z winy beneficjenta, nie przedłużymy terminu. A projekt, który się spóźni, po prostu spadnie z listy.
Resort nie chce ujawnić, które projekty są zagrożone. „Gazeta” zidentyfikowała kilka z nich. W województwie warmińsko-mazurskim opóźnienie zgłosiło kilka instytucji. Dodatkowych trzech miesięcy na sporządzenie dokumentacji potrzebuje gmina Elbląg – chce wybudować park technologiczny. Czterech miesięcy potrzebuje Uniwersytet Warmińsko-Mazurski w Olsztynie, który chce modernizować Wydział Nauk Technicznych i wybudować centrum informatyczne. Kłopoty ma też Dom Pracy Twórczej w Wigrach.
Z kolei w województwie lubelskim w opałach są Międzynarodowe Targi Lubelskie, a w Podkarpackiem – gmina Krosno, w województwie świętokrzyskim – Starachowice (też chciały budować parki technologiczne).