Ekstraklasę samorządowców tworzy „wielki trójkąt”: Gdynia – Rzeszów – Wrocław, czyli Wojciech Szczurek – Tadeusz Ferenc – Rafał Dutkiewicz. Za dobrych lub bardzo dobrych prezydentów uważa ich ponad 80 proc. mieszkańców! Gdyby wrocławianie i rzeszowianie dziś szli do urn, dwie trzecie zagłosowałoby na obecnego szefa miasta, a Szczurka poparłoby aż trzy czwarte gdynian.

„Wielka trójka” pokazuje, że dobry gospodarz broni się sam – nie potrzebuje partyjnego wsparcia. O tym, że partyjna legitymacja nie gwarantuje automatycznie sukcesu, świadczą przykłady Białegostoku i Lublina. O ile Tadeusz Truskolaski powoli odmienia Białystok i zdobył zaufanie mieszkańców (91 proc. mieszkańców uważa, że ostatnie dwa lata przyniosły zmianę na lepsze), o tyle jego partyjny kolega Adam Wasilewski nie jest tak dobrze oceniany.

Truskolaskiego można zaliczyć do pierwszej ligi prezydentów. W tej samej lidze grają, też związani z PO, Paweł Adamowicz z Gdańska i Jacek Krywult z Bielska-Białej oraz niezależni Wojciech Lubawski z Kielc , Piotr Uszok z Katowic i Michał Zaleski z Torunia .

Prawie 60 proc. pozytywnych ocen mieszkańców mają także uwikłani w korupcyjne afery prezydenci Sopotu i Gorzowa Wlkp. – Jacek Karnowski (PO) i Tadeusz Jędrzejczak (do ub. roku w SLD). Karnowski może się jednak pochwalić oddaniem tunelu pod ul. Bohaterów Monte Cassino i rozpoczęciem budowy nowoczesnej hali widowiskowo-sportowej. Za Jędrzejczaka w centrum odnowiono kamienice, w parku Kopernika otwarto dwupasmową jezdnię, zmodernizowano stadion żużlowy, a wszystko zwieńczyły obchody 750-lecia miasta. Rok temu otwarto zachodnią obwodnicę miasta.

Przeciętnie na tym tle wypadają prezydenci Warszawy i Krakowa. Na związanego z lewicą Jacka Majchrowskiego, który musi współpracować ze zdominowaną przez PO i PiS radą, zagłosowałby teraz co trzeci krakowianin.

Hanna Gronkiewicz-Waltz (PO) budzi mieszane uczucia. Dziś głosowałby na nią ledwie co czwarty warszawiak, ale na takie samo poparcie mógłby liczyć inny kandydat PO.

Lepsze notowania ma prezydent Poznania Ryszard Grobelny. Choć został skazany w aferze tzw. Kulczykparku i w przyszłym roku grozi mu usunięcie z urzędu, nadal wybrałaby go ponad jedna trzecia mieszkańców.

Prezydencka „czarna dziura” leży w środku trójkąta Gdynia – Rzeszów – Wrocław, czyli w Łodzi . Mieszkańcy ze smutkiem patrzą na upadającą Piotrkowską, podczas gdy gospodarza ich miasta najczęściej widać ostatnio w sejmowych kuluarach, gdzie walczy o święto Trzech Króli. Mieszkańców rażą także częste wyjazdy szefa (głównie do Izraela) z liczną świtą. Aż 39 proc. łodzian uważa go za słabego czy wręcz fatalnego prezydenta.