W części przetargów, które w tej chwili znajdują się na finiszu, umowy będą zawierane po 23 października. A to niestety oznacza, że w żaden sposób nie będzie można ich zmienić. Tymczasem w niektórych sytuacjach aneksy do umów są rzeczą konieczną. Jeśli na przykład, surowa zima spowoduje wydłużenie czasu budowy, a nie zmieni się terminu oddania prac, wykonawca będzie musiał płacić kary umowne, chociaż do opóźnień nie doszło przecież z jego winy.

Całe zamieszanie jest wynikiem źle skonstruowanych przepisów przejściowych w nowelizacji prawa zamówień publicznych. Dotychczasowy art. 144 pzp zawierał ustawowe przesłanki zmiany umów. Można było je wprowadzić, jeśli taka konieczność wynikła z okoliczności, których nie można było przewidzieć w chwili zawarcia umowy, lub gdy były korzystne dla zamawiającego.

Po nowelizacji zmiana umowy będzie możliwa, jeśli zamawiający przewidzi taką możliwość w ogłoszeniu o przetargu lub w specyfikacji i określi warunki ewentualnych zmian. Problem w tym, że do umów zawieranych od 24 października nie będzie się już stosować starej ustawy, tylko nową.

Jacek Sadowy, prezes Urzędu Zamówień Publicznych, uważa jednak, że zamawiający będą mogli dokonać zmian w specyfikacji i treści ogłoszeń po 24 października, jeżeli nie upłynie jeszcze termin składania ofert lub wniosków.