Orzekł wówczas o niezgodności z konstytucją art. 2 ust. 3 ustawy z 12 grudnia 1997 r. o dodatkowym wynagrodzeniu rocznym dla pracowników jednostek sfery budżetowej w zakresie, w jakim pomija on okres urlopu macierzyńskiego jako umożliwiający nabycie prawa do dodatkowego wynagrodzenia rocznego w wysokości proporcjonalnej do okresu przepracowanego, w sytuacji nieprzepracowania w ciągu całego roku kalendarzowego faktycznie sześciu miesięcy.
Co z tego, skoro przepis ten nie utracił mocy prawnej po opublikowaniu go 17 lipca w Dzienniku Ustaw pod poz. 819. Trybunał nie zastosował tzw. klauzuli odraczającej, umożliwiającej wyrugowanie z obrotu prawnego wadliwego przepisu w terminie późniejszym. Sędziowie orzekli jedynie, że parlament powinien jak najszybciej zmodyfikować zakwestionowaną regulację. To jednak nie oznacza automatycznie, że niekonstytucyjny przepis będzie obowiązywał jeszcze tylko przez półtora roku.
Krzywdzący macierzyński
W art. 2 ust. 3 ustawy o dodatkowym wynagrodzeniu rocznym przewidziano sytuacje, w których pracownik nabywa prawo do trzynastki, choć nie przepracował sześciu miesięcy. Warunek ten nie jest wymagany m.in. w przypadku korzystania z urlopu wychowawczego, z urlopu dla poratowania zdrowia przez nauczyciela lub nauczyciela akademickiego, z urlopu do celów naukowych, artystycznych albo kształcenia zawodowego. Jednak w zestawieniu przerw, które uprawniają do dodatkowej rocznej pensji mimo wykonywania pracy przez okres krótszy niż pół roku, nie znalazł się urlop macierzyński.
To prowadzi do dyskryminacji kobiety korzystającej z urlopu macierzyńskiego, który w przeciwieństwie do urlopu wychowawczego jest przynajmniej w części obligatoryjny (pierwsze 14 tygodni). Chodzi o to, że ten pierwszy może pozbawić trzynastki, a drugi nie. Pracownica, która urodziła dwójkę dzieci i przebywała na macierzyńskim 31 tygodni w danym roku, może nie nabyć prawa do trzynastej pensji, ale ta, która wróciła do pracy po wychowawczym, np. we wrześniu danego roku, nie traci do niej prawa.
Nawet urodzenie jednego dziecka może pozbawić prawa do dodatkowego wynagrodzenia. Tak się dzieje, jeżeli kobieta wykorzysta pełne 22 tygodnie macierzyńskiego, a potem będzie jeszcze przez dziewięć tygodni np. na urlopie wypoczynkowym czy zwolnieniu lekarskim.
To dlatego że ustawa uzależnia nabycie prawa do trzynastki od przepracowania co najmniej sześciu miesięcy, a nie od pozostawania w zatrudnieniu przez ten okres. W świetle najnowszych wyroków Sądu Najwyższego, m.in. z 18 października 2011 r. (I PK 263/10), oznacza to okres efektywnie przepracowany. Nie wystarczy samo pozostawanie w stosunku pracy.
Co prawda resort pracy od 2007 r. konsekwentnie stoi na stanowisku, że okres urlopu macierzyńskiego jest okresem przepracowanym w rozumieniu ustawy o dodatkowym wynagrodzeniu rocznym. Pracodawcy podkreślają jednak, że dla nich wiążąca jest interpretacja sądu, która wskazuje określoną linię orzeczniczą.
Także Irena Lipowicz, rzecznik praw obywatelskich, widzi trzynastkowy problem. Już na początku stycznia wystąpiła do ministra pracy i polityki społecznej z wnioskiem o doprecyzowanie przepisów. Postuluje, aby wprowadzono definicję okresu przepracowanego. Miejmy nadzieję, że po wyroku Trybunału Konstytucyjnego sprawa nabierze przyspieszenia, tak by na początku przyszłego roku, czyli wtedy, gdy będą ustalane i wypłacane trzynastki za 2012 r., sytuacja prawna mam na macierzyńskich była już klarowna.
Więcej przecztasz na stronach Rzeczpospolitej >>czytaj dalej<<