Jak czytamy w „GP”, konieczne jest wprowadzenie dla urzędników nieprzekraczalnego terminu na wydanie decyzji w sprawie pozwolenia na budowę – np. 30-dniowego, po przekroczeniu którego inwestor będzie mógł przystąpić do prac, a urząd nie będzie mógł już zgłosić swojego sprzeciwu.
Bardzo dobrym i postulowanym od wielu miesięcy rozwiązaniem jest także rozszerzenie katalogu budynków, do budowy których w ogóle nie będzie potrzebne pozwolenie na budowę. Katalog budynków wznoszonych bez pozwolenia powinien obejmować przede wszystkim budynki o małej lub średniej powierzchni użytkowej, jak np. domy jednorodzinne, budynki gospodarcze. W takiej sytuacji do rozpoczęcia prac wystarczyłoby zgłoszenie budowy np. do starosty, który mógłby ewentualnie zgłosić swój sprzeciw.
Z procesem inwestycyjnym bardzo ściśle związane jest uchwalanie miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego. W dużej mierze od ich istnienia zależy dopuszczalność rozpoczynania inwestycji. Niestety w Polsce nadal jedynie 15 proc. terenów inwestycyjnych objętych jest planami zagospodarowania. Najgorzej jest w dużych miastach, jak np. w Warszawie, gdzie tereny najbardziej atrakcyjne dla inwestorów w ogóle nie są obejmowane planami.
Konieczne jest zatem szybkie wprowadzenie standardów urbanistycznych i określenie terenów, które powinny być objęte planami zagospodarowania.
Sprawny proces inwestycyjny uzależniony jest także od procedur podziałów nieruchomości. W wielu bowiem przypadkach rozpoczęcie prac budowlanych nie jest możliwe, jeżeli inwestor nie dokona nowego podziału działki, tak żeby zaplanować np. nowe drogi dojazdowe do projektowanych domów.
Przedstawione propozycje zmian w przepisach nowy rząd może uchwalić nawet w ciągu najbliższych 100 dni pracy. Wiele z nich znajduje się bowiem w gotowych już projektach ustaw. Z powodu zasady dyskontynuacji konieczne jest jednak ich ponowne przyjęcie i przesłanie do prac parlamentarnych.