Już niebawem to się zmieni. Urząd Zamówień Publicznych planuje do 26 stycznia udostępnić system, za pomocą którego każda, nawet najmniejsza, gmina w Polsce będzie mogła za darmo elektronicznie udzielić zamówienia.
– Mamy nadzieję, że zachęcimy urzędników do korzystania z tej formy. Jest bowiem najbardziej przejrzysta, zabezpiecza przed posądzeniami o manipulację, a przede wszystkim pozwala na spore oszczędności – mówi Jacek Sadowy, prezes UZP.
Z doświadczeń innych państw, które korzystają z e-przetargów, wynika, że średnio oszczędza się w ten sposób od 10 do 20 proc. w stosunku do tradycyjnych form. Dlaczego tak się dzieje? W zwykłym przetargu przedsiębiorca proponuje jedną, ostateczną cenę. Biorąc udział w e-licytacji, widzi, o ile niżej zeszli jego konkurenci, i może dać jeszcze niższą cenę. Procedura przypomina więc znane wszystkim aukcje internetowe, tyle że zamiast jak najwyższych cen wykonawcy proponują jak najniższe.
W skali kraju moglibyśmy oszczędzić miliardy złotych z publicznej kasy. Pokazuje to przykład Warszawy, która od dłuższego czasu z powodzeniem kupuje niektóre rzeczy przez Internet. Komputery miasto nabyło o 2,7 mln zł taniej, niż zakładało, a na dostawie drukarek i czytników kodów kreskowych zaoszczędziło 371 tys. zł.
<
W zeszłym roku w całym kraju zorganizowano jedynie 81 e-licytacji. Czy teraz to się zmieni? Wszystko zależy od urzędników.