Chodzi m.in. o pieniądze pochodzące z Norweskiego Mechanizmu Finansowego, Mechanizmu Finansowego Europejskiego Obszaru Gospodarczego i Szwajcarskiego Mechanizmu Finansowego. Zmiany zapisano w nowelizacji ustawy o finansach publicznych, którą wczoraj zajmował się Sejm.
– W tej chwili poziom zadłużenia, którego samorządy nie mogą przekroczyć, wynosi 60 proc. rocznych dochodów, a na spłatę długu można przeznaczyć tylko 15 proc. dochodów – wyjaśnia wiceminister finansów Elżbieta Suchocka-Roguska. – W wielu wypadkach jest to bariera w pozyskiwaniu środków z Unii.

Gminy, realizując inwestycje na własnym terenie, często finansują je z kredytów, które często sięgają wyznaczonego w limitu. Kiedy pojawia się nowy projekt, do którego może dołożyć się Unia, samorząd może zniego nie skorzystać, bo nie ma własnego wymaganego wkładu. Nie może też zaciągnąć pożyczki, bo naruszałby limit. – Nowe przepisy nie będą stawiać takich ograniczeń – wyjaśnia wiceminister Suchocka.

Warto pomóc samorządom, bo – jak zaznacza Tomasz Nowakowski, wiceminister rozwoju regionalnego – stopień wykorzystania środków unijnych w województwach jest bardzo dobry. Wynosi 34 proc., podczas gdy średnia krajowa to 24 proc.

Bez tych zmian niektóre małe gminy, zwłaszcza na wschodzie Polski, mogłyby mieć problemy z wykorzystaniem funduszy unijnych w następnych latach. Taki wniosek postawił Instytut Badań nad Gospodarką Rynkową w raporcie przygotowanym na zlecenie Ministerstwa Rozwoju Regionalnego. Część unijnych pieniędzy przeznaczonych na rozwój regionów w latach 2007 – 2013 mogłaby przepaść. A mowa o ogromnych kwotach. Poza środkami z programów sektorowych, poktóre samorządy mogą sięgać w konkursach, do wydania mają łącznie ponad 21 mld euro.

Samorządowcy od dawna się domagali zniesienia sztucznej granicy dla zaciągania długów. Ich zdaniem obecne limity wyznaczone przez Ministerstwo Finansów są niesprawiedliwe i niespójne.