Jednak gminy bardzo powoli wywiązują się z tych obowiązków, co uniemożliwia zagospodarowanie terenów. W większości przypadków pozwolenie na budowę może być wydane, tylko gdy planowana inwestycja jest zgodna z miejscowym planem.
Tam gdzie nie ma planów, mieszkańcy często decydują się na budowę bez pozwolenia. Liczą, że w przyszłości zalegalizują samowolę. Tymczasem prawo budowlane wprowadza w takim przypadku bezwzględny obowiązek wyburzenia takiego budynku.
Aby taki budynek zalegalizować, obowiązkowe jest dodatkowo wniesienie stosownej opłaty legalizacyjnej oraz dopełnienie procedury, takiej jak przy uzyskiwaniu pozwolenia na budowę. Procedura ta wcale nie jest tania. Zalegalizowanie domu jednorodzinnego kosztuje około 50 tys. zł. Jednak zainteresowanie legalizacją jest spore.
Artykuł 49 prawa budowlanego różnicuje sytuację osób, które chcą dokonać legalizacji budynku, w zależności od tego, czy grunty są objęte planami zagospodarowania, czy też nie są. Zdaniem prawników budzi to podejrzenia o niekonstytucyjność tego przepisu.
Fakt, iż państwo nie dopełniło obowiązku uchwalenia planów zagospodarowania nie może obciążać właścicieli. Jeśli państwo decyduje się na wprowadzenie amnestii dla nielegalnie postawionych budynków, powinna ona obejmować wszystkich, którzy znaleźli się w takiej samej sytuacji – mówi prof. Piotr Winczorek, konstytucjonalista z UW.
Zdaniem Jacka Bieleckiego, dyrektora generalnego Polskiego Związku Firm Developerskich, prawdziwym powodem braku planów miejscowych w gminach jest niechęć urzędników do ich tworzenia. Jego zdaniem, tym gminom, którym zależało na ich uchwaleniu – w ciągu 12 lat udało się przezwyciężyć wszystkie problemy.