Jak pisze w dzisiejszym wydaniu Rzeczpospolita spór dotyczy art. 42 ust. 4 ustawy o pracownikach samorządowych (ups). Wynika z niego, że tej grupie zatrudnionych za pracę w nadgodzinach przysługuje czas wolny albo zwykłe wynagrodzenie – bez żadnych dodatków. To mizerna rekompensata, ponieważ kodeks pracy poza czasem wolnym za każdą godzinę nadliczbową gwarantuje normalne wynagrodzenie oraz 50- lub 100-proc. dodatek.

Ustawa o pracownikach samorządowych nie jest samodzielnym aktem prawnym. W sprawach nieuregulowanych odsyła do kodeksu pracy. I ten – zdaniem większości ekspertów – należy stosować pomocniczo przy interpretacji art. 42 ust. 4 ups. Mówi on o wynagrodzeniu, ale nie wiadomo, czy ustawodawca ma na myśli dodatki czy płacę podstawową. Kancelaria Premiera twierdzi, że chodzi tylko o tę drugą.

Poszkodowani pracownicy samorządowi mogą złożyć skargę na podstawie art. 79 Konstytucji RP. Wcześniej jednak muszą wyczerpać drogę postępowania sądowego. Powinni złożyć pozew o zapłatę wraz ze środkami zaskarżenia – tłumaczy Sławomir Paruch, wspólnik w kancelarii Soltysiński, Kawecki & Szlęzak.

W przytaczanej przez Rzeczpospolitą opinii Andrzeja Szewca, profesora Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, wynika, że: odmienna wykładnia i stosowanie art. 42 ust. 4 w dosłownym jego brzmieniu jest sprzeczne z zasadami: równości wobec prawa, niedyskryminacji oraz sprawiedliwości społecznej. Ponadto narusza prawo do godziwego wynagrodzenia za pracę (art. 32 konstytucji oraz art. 113 i 13 k.p.). Jego zdaniem co do samych nadgodzin wystarczy rozstrzygnięcie kwestii przez SN, np. w odpowiedzi na pytanie prawne.