Minister finansów Jacek Rostowski zapowiedział, że wzrost gospodarczy w 2009 roku wyniesie 3,7 proc. zamiast planowanych wcześniej 4,8 proc. To oznacza, że zmniejszą się wpływy do budżetu, a tym samym muszą być obniżone wydatki. Rząd bowiem nie chce powiększać deficytu budżetowego.
Rostowski wyliczył wstępnie, że państwo musi znaleźć co najmniej 1,7 mld zł oszczędności.
Jednak według informacji dziennika „POLSKA”, gdyby kryzys miał się pogłębić, Rostowski może wymóc na ministerstwach cięcia wydatków aż o 25-30 proc. To pozwoli na blisko 6 mld zł oszczędności do końca przyszłego roku.
I tak np. Ministerstwo Obrony Narodowej będzie musiało ograniczyć wydatki na uzbrojenie i być może zostanie zmuszone do sprzedaży przeszło dwudziestu hoteli wojskowych – ekonomiści przewidują, że można na tym zaoszczędzić przynajmniej 1 mld zł. Wydatki na wojsko sięgają dziś 20 mld zł rocznie, co stanowi 2 proc. naszego PKB.
Ministerstwo Rolnictwa prawdopodobnie zaoszczędzi 500 mln zł na obcięciu dotacji na inwestycje w meliorację.
Ministerstwo Gospodarki może ściąć nawet 370 mln zł, czyli całą dotację do nowych inwestycji w górnictwie. Co roku kopalnie zasilane są państwowymi pieniędzmi, choć węgiel jest dziś drogi i polskie kopalnie mogą być kupione przez zagraniczne koncerny.
Ministerstwo Edukacji Narodowej ograniczy zapewne niektóre wydatki na inwestycje, np. rozbudowę nowych szkół czy przedszkoli.
Ministerstwo Pracy może przestać dotować ochotnicze hufce pracy, organizacje powielające działalność powiatowych i wojewódzkich urzędów pracy. Resort zaoszczędziłby na tym 340 mln zł.
– Okres zaciskania pasa przez poszczególne resorty potrwa od 3 do 8 miesięcy przyszłego roku.
Jeśli sytuacja gospodarcza się ustabilizuje i wzrosną wpływy z podatków, można będzie wrócić do poprzednich kwot – mówi „Polsce” Janusz Jankowiak, główny ekonomista Polskiej Rady Biznesu.
Według ekonomistów nie powinno dojść do drastycznych cięć wydatków na inwestycje drogowe i kolejowe. W dużej mierze są one realizowane za unijne pieniądze, a rząd chce w przyszłym roku przyspieszyć ich wydawanie. Spokojnie spać powinni także nauczyciele, którym rząd obiecał 10 proc. podwyżki w przyszłym roku. Niezagrożone są oczywiście tzw. wydatki sztywne budżetu, choćby na wypłatę rent i emerytur. Premier ma jeszcze jedno wyjście: może zmniejszyć rezerwę budżetową, która wynosi ok. 3 mld zł.
Zdaniem Andrzeja Rzońcy z Forum Obywatelskiego Rozwoju rząd zachowuje się dobrze, że pomimo pokus nie zwiększa deficytu budżetowego. Uważa, że zdecydowanie lepiej nawet dłuższy czas zaciskać pasa, niż narażać państwo na zadłużanie się.
– Wyższy deficyt zagroziłby naszemu wejściu do strefy euro i spowodowałby, że Polska stałaby się niewiarygodnym partnerem gospodarczym – przewiduje Rzońca.
Współpraca: Magda Olczak
***
Pakiet Tuska lekiem na kryzys
Rząd w latach 2009-2010 przeznaczy na walkę z kryzysem 91,3 mld zł. Chce m.in.: podnieść limity gwarancji i poręczeń dla firm (do 40 mld zł), dofinansować Bank Gospodarstwa Krajowego, tak by mógł poręczyć kredyty dla firm do 20 mld zł, zwiększyć inwestycje współfinansowane przez UE z 16,4 do 21,4 mld zł, m.in. dzięki 3 mld zł zaliczki z UE, wydać 1,5 mld zł na inwestycje w odnawialne źródła energii.