Reklamy dewastują przestrzeń polskich miast. Stojące i wiszące tablice, ogromne płachty na budynkach atakują nas z każdej strony. Tak jest na pewno w Warszawie, ale nie tylko – czytamy w dzienniku.
Władze miejskie nie zawsze mogą się przeciwstawić tej ekspansji. Nie tylko z powodu zarobków. Także dlatego, że nie mają wystarczających środków do walki. Prawo sprzyja biznesowi reklamowemu. Przepisy są rozrzucone po różnych ustawach, a prawo budowlane pozwala stawiać urządzenia reklamowe po samym zgłoszeniu. Potwierdza to jednoznacznie orzecznictwo sądów administracyjnych. Uchylają sprzeciwy władz samorządowych wobec zgłoszonych zamiarów budowy tablic reklamowych.
Ściślejszą ochroną objęte są obiekty zabytkowe. Do umieszczenia tablic, reklam oraz napisów na zabytku wpisanym do rejestru potrzebne jest pozwolenie konserwatora zabytków.
Włodarze miast próbują ratować sytuację własnymi regulacjami. – Najodpowiedniejsze wydają się miejscowe plany zagospodarowania przestrzennego. W nowych planach zapisujemy ograniczenia dotyczące reklam, ale trudniej zrobić coś z tymi, które już są – mówi Tadeusz Jurga z Wydziału Architektury i Urbanistyki poznańskiego magistratu.Skuteczność zarządzeń prezydenta czy uchwał rady miejskiej jest ograniczona, bo mogą dotyczyć tylko gruntów i budynków miejskich.
Obrońcy krajobrazu miejskiego mówią, że potrzebna jest odrębna ustawa, która kompleksowo uregulowałaby wszystkie zagadnienia związane z reklamą zewnętrzną.