Praca na państwowym etacie jest coraz mniej atrakcyjna dla fachowców – urzędnicy odchodzą do prywatnych firm. I nie jest to dziwne, zwłaszcza gdy porównamy zarobki – prezes banku państwowego zarabia kilkanaście razy mniej niż prezes banku prywatnego. Natomiast urzędnik samorządowy, aby zarabiać 2 tys. zł brutto, musi mieć stopień inspektora i duże doświadczenie.
– Przedsiębiorstwa państwowe potrzebują dobrej kadry, tak jak potrzebują jej państwowe urzędy i samorządy. Rynek w ostatnich latach mocno się zmienił. Jeśli więc urzędnikom i zarządom państwowych firm stawiamy wysokie wymagania, nie udawajmy, że nie trzeba za nie zapłacić – mówi wojewoda małopolski Jerzy Miller, który w wyniku reformy sam straci część dzisiejszych kompetencji.
– Mamy świadomość, że zniesienie ustawowych ograniczeń w zarobkach wywoła atak opozycji. Ale ustawa kominowa zabija aktywność i kreatywność, dlatego trzeba ją szybko uchylić, a przy okazji odblokować zarobki samorządowców i urzędników – mówi wiceprzewodniczący sejmowej komisji administracji Grzegorz Dolniak.
Projektowana nowela tzw. ustawy kompetencyjnej zakłada, że samorząd wojewódzki dostanie dużą część uprawnień wojewodów. Szefowie samorządów będą mieli większą swobodę w prowadzeniu polityki kadrowej. Straż pożarna i policja odpowiedzialna za prewencję będą miały realny wpływ na wybór powiatowego i miejskiego komendanta policji. W większym stopniu niż dziś będą też decydować o wyborze komendantów wojewódzkich. – Wojewodzie zostanie kontrola prawna nad działaniami samorządów i zabezpieczenie porządku w sytuacjach kryzysowych – mówi poseł Dolniak.
>
Pensje w urzędach uzależnione będą wyłącznie od gmin i powiatów, natomiast w spółkach skarbu państwa – od ich rad nadzorczych.